Najnowsze odczyty pokazują gwałtowny skok promieniowania na terenie japońskiej elektrowni jądrowej w Fukushimie zniszczonej 6 lat temu w wyniku tsunami spowodowanego przez trzęsienie ziemi – donosi „The Guardian”.
W ciągu ostatnich lat radioaktywność utrzymywała się tam poniżej poziomu 73 Sv/h (siwertów). Tymczasem najnowszy pomiar przeprowadzony wewnątrz osłony otaczającej reaktor nr 2 wykazał 530 Sv/h.
Japońscy uczeni oceniają go jako „niewyobrażalny” – najwyższy od czasu katastrofy. Przypominają, że już dawka 1 siwerta powoduje chorobę popromienną, a powyżej 4 siwertów – zabija.
Zdaniem ekspertów, mógł nastąpić wyciek stopionego paliwa uranowego. „Uran mógł się stopić i zrobić dziurę w obudowie bezpieczeństwa” – przypuszcza rzecznik firmy TEPCO, do której należy zniszczona elektrownia w Fukushimie.
TEPCO wysłało do wnętrza reaktora nr 2 zdalnie sterowanego robota z zamontowaną kamerą. Na zdjęciach, które wykonał, widać dziurę znajdującą się w osłonie wielkości ok. metra. Na kratownicy obudowy widać stopione paliwo uranowe.
Prawdopodobnie była to pierwsza i ostatnia misja tego robota – pięciu jego poprzedników „zmarło śmiercią mechaniczną”. Miały zbierać i utylizować stopione pręty paliwowe, ale ogromne promieniowanie uszkodziło ich instalację elektryczną. Utknęły w środku i nie udało się nawet zlokalizować ich wraków.